Przewodniki
MORZE PÓŁNOCNE - HOLANDIA, ANGLIA, FRANCJA - PRZEWODNIK ŻEGLARSKI
PRZEWODNIK ŻEGLARSKI - MORZE PÓŁNOCNE - HOLANDIA - ANGLIA - FRANCJA
Morze północne, czyli z Holandii do Anglii i do Francji
Słońce zaglądające w okna w większości z nas budzi ochotę na zrobienie czegoś niezwykłego, szalonego czy po prostu, pełnego pasji. Dlatego, dziś mam dla Was gotową trasę na eskapadę ze znajomymi. Nie tropiki, nie leniwe żeglowanie wzdłuż brzegów lecz pełną emocji wyprawę z portu w Holandii na zielone, angielskie wybrzeże.
Stavoren
Jach potrzebny na naszą wyprawę możemy wynająć w portowym Stavoren. Miejscowość prawa miejskie otrzymała już w XI wieku. Jest to spory kawałek historii. Widać to właściwie na każdym kroku. Zanim więc wsiądziemy na jacht, warto pospacerować uliczkami miasta i pooddychać jego niezwykłą atmosferą.
Czas w drogę
Kanał Angielski czy jak ktoś woli, Kanała La Manche ma to do siebie, że raz będzie nas pieścić słońcem i delikatnym wiaterkiem, innym razem, nauczy nas pokory, każąc zmagać się z falami i silnymi porywami wiatru. Trzeba przygotować się zawsze na każdą z tych możliwości. Ale przecież, doświadczonych wilków morskich nie trzeba pouczać. A więc ahoy, kurs na Dover. Lepiej przygotujcie ciepłe swetry, mi było zimno.
Dover
Już z daleka widać charakterystyczne, białe klify. To właśnie dzięki nim, dawniej Anglię nazywano Albionem ( biały). Dopływamy więc do Bramy Anglii. Na szczycie klifu, Dover Castle, zamek – forteca z XII majestatycznie spogląda na nas, maluczkich. Port trochę rozczarowuje, jest w pełni nowoczesny. W dodatku, wpływając do niego, trzeba mieć się na baczność, ustępując licznym promom. Cały lekko bajkowy klimat więc mija w jednej chwili. By znów poczuć się jak dawni poszukiwacze przygód, należy wejść głębiej w miasto. Malownicze uliczki, z charakterystycznymi, angielskimi domkami, sprawiają, że czujemy się, jakby czas tu zatrzymał się co najmniej kilka dziesięcioleci temu.
Można tu odpocząć w licznych tawernach, kosztując angielskiego piwa. Jeśli wolimy aktywnie spędzać czas, można wspiąć się na klif i obejrzeć zamek.
Calais
Po zwiedzeniu Dover, czas na ponowne przepłynięcie kanału La Manche. Pogoda jest piękna, ale ciepłe ubranie i tak się przydaje. Podobnie jak w Dover, wchodząc do portu należy zmagać się z promami, które mają pierwszeństwo. W dodatku, angielscy celnicy są przyjemniejsi od francuskich, ale wszystko daje się przeżyć.
Calais założone zostało w X wieku. Od samego początku, jego historia była burzliwa. Głównie tu chodzi o ciągłe wojny angielsko-francuskie. W 1437 roku Calais zostało zdobyte przez Anglików, następnie w1558 r zostało zajęte przez Francję. Jednak pomiędzy 1596 a 1598 r miasto było zajęte z kolei przez Hiszpanów. Prawie doszczętnie zniszczone w 1944 roku, zostało odbudowane. Dziś zachwyca swoją architekturą i atmosferą, w której daje wyczuć się historyczne zależności.
Wracamy, czy płyniemy dalej
Na tym etapie rozważamy, czy wracamy już do Stavoren, czy płyniemy dalej. Oczywiście to, warto ustalić zanim wyjdziemy w morze. Chodzi tu przede wszystkim o czas, jaki przeznaczyliśmy na nasza wyprawę. Jeżeli to tylko długi weekend, czas się zwijać do portu, zdać łódź i wrócić do rzeczywistości. Jeśli jednak wyprawa kanałem La Manche ma być naszym sposobem na ciekawą, wakacyjna wyprawę, warto iść na żywioł. Jeśli jednak nasza przygoda ma się niedługo zakończyć, warto wybrać się jeszcze do Nieupoort a dopiero do Stavoren.
Nieupoort
Wypływając z Calais, możemy dać porwać się prądom i wiatrowi, który bez przeszkód zaprowadzi nas do Nieupoort. Stare Nieupoort leży trzy kilometry w głąb lądu. Wokół nabrzeża rozrasta się nowa część miasta, nakierowane głównie na turystów. Powstaje tu tym samym imponująca infrastruktura turystyczna. Miejscowość status miasta otrzymała już w 1163 roku. Walczyli o nie Holendrzy z Hiszpanami, Później Francuzi z Austryjakami. Dziś należy do Belgii.
Będąc tutaj, wieczorami więcej rozrywki znajdziemy w samym porcie. Za to za dnia warto udać się na zwiedzanie miasta, szczególnie, jego starszej części.
Hawr
Jeśli przygoda nas wzywa, warto dać się ponieść i zamiast na Nieupoort, skierować się na Hawr. Trasa bardziej wymagająca. Trzeba się do niej lepiej przygotować. Prowiant i zapasy wody to podstawa. Trzeba liczyć się również z silniejszymi wiatrami i prądami morskimi. Ale warto. Kolejny punkt na naszej trasie to Hawr. Największy port handlowy we Francji.
Miasto zostało praktycznie zrównane z ziemia w czasie II wojny światowej. Zostało odbudowane, ale już na styl modernistyczny. To jednak nie oznacza, że nie ma tu nic ciekawego do zobaczenia. Warto wybrać się do Palais Benedictine w Fecamp i skosztować najlepszych likierów Francji. W Fecamp są również muzea. Wrażenie robi prawie trzy kilometrowy most Pont de Normandie. Jeśli mamy większy zapas gotówki, możemy oddać się rozrywkom w Etretat, nadmorskim kurorcie, na terenie którego jest również kasyno.
Cherbourg
Wyruszając z Hawr przyjmujemy kurs na Cherboug w Dolnej Normandii. Od XIX wieku był to port wojenny i pasażerki, obecnie handlowy, obsługujący również statki przepływające Kanałem. Można tu obejrzeć min. francuski okręt podwodny o napędzie atomowym. Stoi on w suchym doku przy Muzeum Morskim. Po wojnie miasto zostało przebudowane, jednak wciąż jest tu wiele zabytków wartych obejrzenia. Wieczorami za to można mile spędzić czas przy lampce wina i doskonałym jedzeniu w jednej z licznych restauracji. Dlatego warto spędzić tu trochę czasu, by nasze nogi trochę odpoczęły na lądzie.
Portsmouth
Wracając na morze, warto popłynąć jeszcze do Portsmouth. Trzeba jednak pilnować by wiatr nie zepchnął nas w kierunku Stavoren. Dawniej był to strategiczny port marynarki wojennej, dziś to gratka dla wszystkich miłośników morskiej historii. Warto więc odwiedzić starą stocznie Portsmounth Historic Dockyard. Znajduje się w niej kadłub „Mary Rose”, który był flagowym okrętem Henryka VIII. Znajduje się tu również kadłub liniowca „Victory”. To na jego pokładzie zginął admirał Horatio Nelson. Jeśli wyjdziemy z portu, swoje kroki warto skierować do Charles Dickens Museum. Muzeum zostało otwarte w domu, w którym urodził się Karol Dickens ( w 1812 r). Innym ciekawym miejscem jest Spinnaker Tower.
Southampton
Z Portsmounth warto skierować się do Southampton. To stąd wyruszały w rejs takie statki „Queen Mary” czy „Oueen Elizabeth”. Z tego portu wypłynął również w swój dziewiczy i przy tym jedyny rejs, największy ówczesny statek pasażerki „ Titanic”. Tu znajdowała się również fabryka lotnicza Supermarine, z której wychodziły sławne samoloty Spitfire. Spacerując po Southampton, niejako dotykamy kawałka istotnej historii. Z ważniejszych budowli jest tu Tudor House, czy Bargate. To już jednak ostatni przystanek na planie naszej podróży. Warto więc spędzić tu trochę czasu spacerując historycznymi a przy tym malowniczymi uliczkami.
Stavoren
Jeszcze parę chwil i czas stać się na powrót szczurem lądowym. Trochę bardziej opaleni, ogorzali od wiatru ale niesamowicie szczęśliwi w końcu wracamy do Stavoren. Za dzień lub dwa, pozbędziemy się również tego lekko kołyszącego się sposobu chodzenia. Oczywiście, tylko do następnej okazji, gdy znowu wypływając z portu rzucimy przez ramię „ahoy”.