Przewodniki
BAŁTYK - PRZEWODNIK ŻEGLARSKI
PRZEWODNIK ŻEGLARSKI - BAŁTYK - POLSKA
Bałtyk, jakiego nie znamy
Myli się ten, kto sądzi, że rejs wzdłuż wybrzeży Bałtyku niczym ciekawym nie może zaskoczyć. My nasz rejs po Bałtyku długo będziemy wspominać. Jach został przez nas wypożyczony w porcie Breege na Rugii. Krótkie zaokrętowanie i mogliśmy już ruszać. Fakt, zupełnie inaczej wypływa się na obce wody, zupełnie inaczej na wody morza, które w zasadzie traktujemy od dziecka, jako „nasze”. Jest lipiec, jednak przydają się swetry i przeciwdeszczowe, chroniące również przed wiatrem kurtki. Na początku wychodzi się w morze poprzez długi ale wąski tor wodny. Jest on dobrze oznakowany, jednak trzeba się pilnować, zejście z kursu może skutkować zakopaniem się na mieliźnie.
Kurs na Kopenhagę
Po wyjściu na otwarte morze bierzemy kurs na Kopenhagę. Rejs jest spokojny, pogoda właściwie dopisuje, jeśli nie liczymy wiatru, który jednak trochę jest dokuczliwy. Później już nie tylko wiatr dokucza ale również i deszcz. Z radością wchodzimy do portu. Biorąc pod uwagę, opłata portowa trochę nas irytuje. Ale staramy sobie nie psuć humorów, i ruszamy w miasto. Deszcz szybko ustępuje, rozjaśnia się. Postanawiamy pozwiedzać miasto na rowerach, które można tu bez problemu wypożyczyć. Ogólnie nie planujemy zwiedzania zabytków od środka, a nawet jeśli, rowery można zostawić przed budynkiem. Mamy co oglądać. Miasto ma swój niezaprzeczalny klimat. Wieczorem wracamy na jacht zmęczeni ale szczęśliwi.
Malmo
Z Kopenhagi, bierzmy kurs na Malmo. Pogoda wyraźnie się poprawia. Żegluga staje się przyjemnością. Inaczej wygląda to, gdy zawijamy do portu. Tu trzeba kluczyć i uważać, żeby mielizna nie zapewniła nam postoju na dłużej niż mamy w planach. Stres rekompensuje nam piękno miasta. Wąskie, malownicze uliczki robią na nas ogromne wrażenie. Tu, podobnie jak w Kopenhadze miasto można zwiedzić na rowerach, my jednak wolimy delektować się nim spacerując. Inna sprawa, że trzeba uważać na wszędobylskich rowerzystów, którzy nie uważają na pieszych. Łatwo więc o kontuzję.
Klinthom
Wychodząc z portu w Malmo, przechodzimy pod robiącym niesamowite wrażenie mostem, który łączy Malmo z Kopenhagą. Później kierujemy się na wyspę Mon. Dawno nie dane nam było zobaczyć takiego cudu natury. Wyrastające z wody białe klify zapierają dech w piersiach. Biel klifów kontrastuje z jednej strony z turkusową wodą, z drugiej z roślinnością porastającą je na górze. Nie bez powodu wyspę Mon nazywa się Perłą Bałtyku. My zawijamy do Klinthom by uzupełnić zaopatrzenie i wodę. Spędzamy tu noc. Rankiem kierujemy się na wyspę Hiddensee.
Vitte
Wpływając do Vitte na wyspie Hiddensee, znowu trzeba uważnie manewrować. Kolacja w portowej gospodzie specjalizującej się w przyrządzaniu ryb, rekompensuje nam trudy. Rankiem spacerujemy trochę po okolicy. Niewielkie, malownicze, schludne domki na wąskim pasie ziemi, a wokoło sama woda. Z jednej strony zatoka, z drugiej otwarte morze.
Powrót do Breege
Z Vitte mamy niedaleko do Breege. Po kilku godzinach znowu kluczymy w wąskim torze wejściowym do portu. Na razie kończymy podbój Bałtyku. Bez problemów zdajemy jacht. Czujemy spory niedosyt. Następnym razem zarezerwujemy sobie na rejs po Bałtyku, więcej czasu.
HOTELE WYBRZEŻE BAŁTYCKIE
W regionie znajduje się wiele godnych polecenia obiektów oferujących zakwaterowanie.